piątek, 11 grudnia 2009


Pomyślałam, że prowadzenie bloga wspólnego rządzi się innymi prawami niż własnego- osobistego.
Na pewno nie jest to miejsce na marudzenie jak MI jest źle bo mam katar... szczególnie wtedy kiedy uciekam z miasta P. i mieszkania na ulicy Sz.

Oczywiście, nie porzucam tego miejsca. Nie mogłabym!
Ale, konkurencyjnie dla samej siebie
i dla M. która też tu pisze
zakładam miejsce swoje
prywatne do marudzenia i serwowania takiej czekolady
jak dzisiaj

więc, jak ktoś ma ochotę, to zapraszam na czekoladę
do mnie

poniedziałek, 2 listopada 2009

jesień! ratunku!

było miło
słonecznie
jeszcze dzisiaj rano

już nie jest



zielona herbata
+ imbir (świeży, starty)
+goździk
+miód
+dużo plasterków pomarańczy
=
rozgrzewamy, uciekamy przeziębieniom, mruczymy cicho i słuchamy nowej płyty hey

(a Maugo sobie dziubie, pewnie z kawą pod ręką, niech sobie dziubie- w końcu dziennikarstwo...)


*
Maugo wersja jest inna, bez zielonej, czasem z cytryną. Robi się to tak: trzemy na tarce pół centymetra imbiru, dodajemy plasterki cytryny/pomarańcza, wlewamy wrzącą wodę i na koniec odrobina miodu.



Tak się chowamy przed grypą. Podobno imbir-czary-mary cuda działa.

środa, 28 października 2009

Zupa jesienna

Zupa na jesień?
Musi być ciepła, gęsta.
Lekko piec w język i rozgrzewać aż do kości.
Taka ciepła, że nawet śnieg mógłby padać a my byśmy się mogli śmiać z niego.
Bo przecież, jak czekasz na ten zawsze-spóźniający-się tramwaj
numer siedem, może numer siedemnaście
albo czternaście
to czeka na ciebie
ciepłe mieszkanie, stos książek
ciepła herbata i ciepły obiad
i nie musisz się bać jesieni ani zimy

Za mało czasu na skomplikowane potrawy*, na szukanie receptur, wielogodzinne przygotowania
studiowanie wszystkiego na raz ogranicza czas

dziś na obiad serwuję zupę jesienną z soczewicą**
taką, jesienną jaka zupa pod koniec października powinna być



Składniki (2-3 porcje):
soczewica (trzy łyżki)
ziemniak (jeden średni)
marchewka (dwie małe)
cebula (jedna mała)
ząbek czosnku
seler (kawałeczek, albo malutki seler)
pietruszka (jedna mała)
przyprawy (sól, pieprz, ostra papryka, majeranek)
+
grzyby suszone (kilka)

Wykonanie:

Cebulę i czosnek drobno pokroić i zeszklić.
Wlać wodę(najlepiej bulion), dodać pokrojone warzywa, soczewicę i grzyby.
Doprawić. Gotować tak długo aż soczewica i ziemniaki nie będą surowe.


Smacznego!



*takie jak ciasto z jabłkami. Ciągle brakuje na nie czasu!
**wymyślona w okolicach wykładu z logiki :)

sobota, 3 października 2009

apple pie.


a w przyszłym tygodniu zrobimy szarlotkę*. albo coś równie ciekawego z jabłkami, co będzie uwzględniało również walkę z naszym kapryśnym piekarnikiem. naprawdę, szukam inspiracji. i tak, to obiekt naszych kogniwestchnień.

(ann, nie będziesz krzyczała, prawda? przecież wcale nie zalegam na necie i nie śmiecę głupotkami na Bardzo Poważnym Blogu.)

*tak, na to mam przepis. można się z nim zapoznać o tu: applowe ciacho

Dynia




Jesień rozpoczęła się już jakiś czas temu. Jednak dopiero od kilku dni zaczął panować prawdziwy listopad-jesienny*.

Deszcz i wiatr za oknem nie zachęca do spacerów. Jedynym słusznym wyborem było pozostanie w ciepłym mieszkaniu i zajęcie się bardzo-ważnymi-sprawami.
Tak też, Maugo zdecydowała że kaloryfer i Tatuś Muminka** to odpowiedni kompani.
Natomiast Anna postanowiła rozprawić się z dynią.

Co z tego powstało?
Konfitura dyniowa.
Pierwotnie przepis pochodzi z bloga White Plate (który obie chętnie odwiedzamy tak na marginesie), a konkretnie stąd.
Jednak w wyniku kilku drobnych (i nieco większych) modyfikacji, przepis został wzbogacony o kilka szczegółów.

Przepis

Aby przygotować konfiturę dyniową w wersji Anny Marii potrzebujesz:

około 2kg dyni
0,5kg cukru (albo więcej, albo mniej)
2 czerwone grejpfruty
2 cytryny
1 pomarańcza
korzeń imbiru wielkości kciuka
imbir suszony
goździki
cynamon

Gdy zgromadzisz już wszystkie niezbędne składniki możesz przystąpić do pracy.
Na początek, obierz dynię. Następnie pokrój ją w kostkę (Maugo twierdzi, że chciałam zrobić dynię kandyzowaną... polecam więc kostkę około jedno centymetrową).
Kosteczki zasyp cukrem,dodaj sok z grejpfrutów, wymieszaj i zostaw na noc.

Następnego dnia odcedź dynię (podobno kandyzowaną, ale ja na te złośliwości nie będę reagować) i umieść ją w głębokim garnku/rondlu bądź (co polecam) w woku.
Dodaj trochę syropu z którego dynię wyłowiłeś, dodaj sok z cytryny, przyprawy wedle uznania i skórkę z pomarańczy (otartą lub pokrojoną w kosteczkę).
Smażyć konfiturę na małym ogniu często mieszając przez około pół dnia.
Na sam koniec, zapakować do słoiczków, schować w ciemnej szafce i wyjąć w listopadzie (albo zaraz, za chwilę).
Smacznego. (Jest pyszna!)


*Listopad? Przecież mamy dopiero październik!- to pewnie przeszło Ci przez myśl drogi czytelniku... ale, nic bardziej błędnego. Otóż, w naszym kraju istnieje najdłuższa pora roku zwana LISTOPADEM. Trwa od końca września aż do kwietnia i dzieli się na: listopad-jesienny (zimno, deszcz, ale za to zdarzają się słoneczne dni i drzewa wciąż są kolorowe), listopad-zimowy (najdłuższy i najstraszniejszy, awansował do rangi zimy), listopad-wiosenny (zimno, pada, śnieży, zaczyna się około 21 marca i wszyscy myślą już o sandałkach i kwiecistych bluzeczkach).

**Oprócz Tatusia Muminka była też i Mamusia, prawdopodobnie Muminek również. Jednak, jak się okazało, znany dr. H. miał większą siłę przebicia i Dolina Muminków miała jednak spokój.

piątek, 2 października 2009

Dzień dobry.

Drugi października
to idealny dzień na rozpoczęcie bloga
o jedzeniu
piciu kawy
o tym jak przetrwać na studiach nie kupując pierogów

jest to także idealny moment (godzina siedemnasta trzydzieści) na wypicie kawy i włączenie dżastina (Maugo? wszystko dobrze?)

Blog ten to efekt zamieszkania pod jednym dachem dwóch osób o niezwykle zbliżonych zainteresowaniach (choć może to za dużo powiedziane)
nie wdając się w zbędne tłumaczenia
zapraszamy do lektury

z pewnością wkrótce pojawi się wpis
bądź to o kawie
bądź o pysznym dżemie

Pisała to Anna
a Maugo pilnowała ją by nie gadała głupot (i robiła kawę, bo dzień bez kawy to dzień stracony)